piątek, 31 maja 2019

200 dowodów na płaskość Ziemi, cz. 8

To będzie powtórka na przykładzie dowodu nr. 7:
8 ) Kanał Sueski łączy Morze Śródziemnomorskie z Morzem Czerwonym na długości 1 00 mil bez żadnych zapór, co prawia, że woda nieprzerwanie scala ze sobą dwa morza.W czasie budowy domniemane zakrzywienie Ziemi nigdy nie było brane pod uwagę. Kanał został wykopany wzdłóż poziomej linii odniesienia 26 stóp poniżej poziomu morza, przechodząc przez kilka jezior od jednego morza do drugiego z linią odniesienia i powierzchnią wody biegnącą idealnie równolegle przez ponad 100 mil.
Jaki argument jest, każdy widzi - powtórka poprzedniego na innym przykładzie. Skoro zaś nie ma potrzeby pisania polemiki... Hm.. Może pora powyzwierzęcać się nad przekładem?

Jaki przekład jest, każdy widzi: Google Translator skopiowany na żywca. Natomiast jest w tym dowodzie jedna ciekawa rzecz, która obrazuje poziom wiedzy tłumacza:
Kanał Sueski łączy Morze Śródziemnomorskie z Morzem Czerwonym,
Google przełożyły "Mediterran Sea" dosłownie, a tłumacz przegapił (?) babola. Polska nazwa tego morza, co wie każde dziecko w szkole podstawowej czy średniej, brzmi "Morze Śródziemne"...

czwartek, 30 maja 2019

Pora na finał... Gry o Tron

Gra o Tron to obecnie serial w niektórych kręgach wręcz kultowy. Nieprzewidywalny, krwisty, z brakiem możliwości przewidzenia, kto przeżyje, a kto zginie... Toczył się przez 8 sezonów i właśnie dobiegł do szczęśliwego(?) końca. Ponieważ jego recenzji napisano wiele, to ja ją sobie odpuszczę. Zafascynowało mnie zakończenie, a dokładniej rozwiązanie, które zostało wymyślone przez scenarzystów, aby zakończyć wojny o tron toczące się w Westeros:

Króla będzie odtąd wybierać rada złożona z lordów, która wskaże człowieka najlepiej nadającego się do sprawowania tej funkcji.

Coś to przypomina, nieprawdaż?

I Rzeczpospolita miała przez długi czas właśnie taki system wybierania króla. Początkowo przez możnych, a potem rozciągnięty na całą szlachtę. Doprowadził on ostatecznie do tego, że na królów wybierano ludzi de facto wskazywanych przez ościenne mocarstwa. Pomijając oczywiście różne inne polityczne implikacje, które niesie taka forma wyboru dla Sześciu Królestw, to w mojej ocenie jest to, w połączeniu z powstaniem Królestwa Północy, pozostawiona przez twórców serialu furtka, która pozwoli na jego kontynuację w nieodległej przyszłości tak naszego czasu, jak i historii Westeros. 

W końcu przecież nie zabija się kury znoszącej złote jaja...

środa, 29 maja 2019

200 dowodów na płaskość Ziemi, cz. 7

Dzisiaj coś takiego:
7) Rzeczoznawcy, inżynierzy i architekci nigdy nie rozpatrywali domniemanego czynnika zakrzywienia Ziemi w swoich projektach. Kanały, koleje, mosty i tunele są zawsze budowane poziomo, często ponad setki mil bez jakichkolwiek dodatkowych zakrzywień.
Wydaje się logiczne, że należało by uwzględniać zakrzywienie Ziemi? Nic bardziej mylne. Zwyczajnie... nie ma takiej potrzeby. Zakrzywienie Ziemi jest tak małe, iż nie ma konieczności jego uwzględniania. Budowle układają się na powierzchni planety w sposób naturalny, a ewentualne niedokładności wynikające z zakrzywienia Ziemi są tak małe, że praktycznie niezauważalne na jakimkolwiek rozsądnym dystansie wykonywania pomiarów.

wtorek, 28 maja 2019

200 dowodów na płaskość Ziemi, cz. 6

 Przykro mi z powodu bełkotu, który muszę wkleić, ale tak to brzmi w oryginale:
6 ) Gdyby Ziemia była kulą o szerokości w obwodzie 25,000 mil jak twierdzi NASA i nowoczesna astronomia, to trygonometria kuli dyktuje, że powierzchnia całej wody musi się zakrzywić w dół i łatwo dać policzyć: 8 inch-cali na 1 milę pomnożyć przez kwadrat odległości. To oznacza, że wzdłuż 6 mil kanału stojącej wody Ziemia powinna obniżać sie o 6 stóp w obie strony od centrum szczytu. Wszystkie wykonane eksperymenty wykazały, że woda zostaje idealnie płaska. 
Tłumacząc na bardziej zrozumiały język: Idea dowodu polega na fakcie, że powierzchnia zakrzywionej Ziemi "opada" o stałą wartość 8 cali na 1 milę (ok. 20 cm na 1,65 km). Eksperyment, o którym jest mowa, polegał na tym, że w kanale o długości 6 mil płynął sobie jeden człowiek łódka, a drugi obserwował go przez lunetę umieszczoną bodaj 60 cm nad powierzchnią wody. Niezależnie od tego, jak daleko była łódka, była ona widoczna w całości, co wyznawcy płaskiej Ziemi uznali za dowód, że powierzchnia wody się nie zakrzywia. Zapomnieli jednak o jednej ważnej kwestii:

Refrakcja.

Umieścili teleskop w strefie, gdzie wpływ tego zjawiska jest największy na tor promieni światła. W efekcie dostali fałszywy wynik, ponieważ na skutek refrakcji łódkę było widać na dystans o wiele większy, niż by to wynikało z zakrzywienia Ziemi. Jednak tego faktu żaden płaskoziemca nie przyjmie do wiadomości i mimo tego, że można wykonać eksperymenty, które zaprzeczają tezie z dowodu nr. 6, to z lepszym uporem powtarzają, że dowiedziono eksperymentalnie, iż woda jest płaska.


poniedziałek, 27 maja 2019

Był przedostatni...

Na Onecie trafiłem na taki komentarz do wyników wczorajszych wyborów:
- Katastrofa spotkała lewicę, ale nie KE. KE generalnie podniosła się o 2 proc., PiS o 9 proc. w stosunku do sondaży - komentuje w Onet Rano Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej".
To mi przypomina pewien stary dowcip:
Chruszczow założył się z Kennedy'm kto będzie szybszy na 100 metrów . Jako młodszy, bardziej wysportowany wygrał Kennedy.
Na drugi dzień "Prawda" napisała: "Serce Narodu Radzieckiego Towarzysz Chruszczow zajął zaszczytne drugie miejsce, Kennedy zaś był przedostatni".
Podobieństwo jest uderzające...

niedziela, 26 maja 2019

200 dowodów na płaskość Ziemi, cz. 5

To zasadniczo powtórka dowodu nr. 4:
5) Jedna część rzeki Nil płynie przez 1000 mil ze spadkiem tylko jednej stopy. Część zachodnio afrykańskiej rzeki Congo, stosownie do pochylenia i ruchu na Ziemi musiałaby czasami płynąć pod górę a niekiedy w dół. Tak by też było w przypadku innych długich rzek jak Parana i Paraguay.
W rzeczywistości, jak widać, nie jest to nowy dowód, ale powtórka poprzedniego i zasadniczo powinien znaleźć się w poprzedniej części. Ciekawe jest jednak przywołanie informacji o spadku Nilu o 1 stopę (ok. 30 cm) na dystansie 1600 km. Pomijając to, że informacji nie udało mi się zweryfikować, to jakie jest tego znaczenie dla kwestii płaskości Ziemi? Jeżeli informacja jest prawdziwa, to jest to ciekawostka geograficzna, a nie dowód na to, iż Ziemia jest płaska.

sobota, 25 maja 2019

200 dowodów na płaskość Ziemi, cz. 4


Kolejny pomysł:
4 ) Rzeki spływają w dół do poziomu morza szukając najłatwiejszego kursu: północ, południe, wschód, zachód w tym samym czasie. Dotyczy to również innych pośrednich kierunków na Ziemi w tym samym czasie. Gdyby Ziemia była rzeczywiście wirującą kulą wtedy dla wielu z tych rzek byłoby niemożliwe płynąć pod górę np: Mississipi na dystansie 3,000 mil musiałaby popłynąć w górę 1 1 mil przed osiągnięciem Zatoki Meksykańskiej.
Jest to przykład problemów płaskoziemców ze zrozumieniem jak działa grawitacja na kulistej Ziemi. Patrząc na takie teksty ciężko uwierzyć, że ktoś może wierzyć, iż w kosmosie istnieje góra i dół, przez co mogą krzywizna Ziemi sprawia, że rzeki będą płynąć "w górę". Niestety, właśnie taka wiara jest częścią ich przekonań. W efekcie trudno im przyjąć do wiadomości, że wszystkie rzeki zawsze płyną "w dół", ponieważ jest on wyznaczany przez siłę grawitacji skierowaną w stronę środka Ziemi, a przykładowa Missisipi opada między źródłem, a ujściem, o 450 m i nigdy nie płynie "pod górę".

Co śmieszne: Gdyby przyjmować przekonania płaskoziemców, to Missisipi wcale nie musi płynąć pod górę. Wystarczy odpowiednio obrócić Ziemię, a przez cały czas będzie płynęła "w dół". ;)

piątek, 24 maja 2019

200 dowodów na płaskość Ziemi, cz. 3

Kolejny pomysł na udowodnienie, że Ziemia nie jest kulą:
 3) Naturalnym zjawiskiem fizycznym i zachowaniem wody jest aby znaleźć i utrzymać swój poziom. Gdyby Ziemia była gigantyczną, przechyloną kulą, obracającą się i podróżującą przez nieskończoną przestrzeń, to naprawdę płaska, konsekwentnie pozioma płaszczyzna wody nie mogłaby istnieć. Ziemia jest faktycznie rozciągniętą płaszczyzną i te podstawowe właściwości płynów jak znalezienie i pozostanie w poziomie, są zgodne z eksperymentami i zdrowym zmysłem.

Nie będę się zatrzymywał nad jakością przekładu, bo nie wypada kopać leżącego, a i szkoda na to czasu. Co prawda utrudnia on zrozumienie sensu tekstu, ale nie na tyle, że trzeba go poprawiać. Jedziemy...
 Naturalnym zjawiskiem fizycznym i zachowaniem wody jest aby znaleźć i utrzymać swój poziom. 
Jest to zasadniczo prawda, ale jak to często bywa, diabeł tkwi w sformułowaniu:

Po pierwsze, nie "zachowaniem wody", tylko "powierzchni płynów".

Po drugie, nie "znaleźć i utrzymać swój poziom" tylko"powierzchnia ustawia się prostopadle do kierunków sił, w tym grawitacji, działających na płyn". Może być to poziom, czyli zgodnie z kierunkiem prostopadłym do siły grawitacji (pionu), ale może być to również pod kątem względem niej kiedy płyn znajduje się w układzie poruszającym się ruchem przyspieszonym lub po łuku.

Dalej:
Gdyby Ziemia była gigantyczną, przechyloną kulą, obracającą się i podróżującą przez nieskończoną przestrzeń, to naprawdę płaska, konsekwentnie pozioma płaszczyzna wody nie mogłaby istnieć. Ziemia jest faktycznie rozciągniętą płaszczyzną i te podstawowe właściwości płynów jak znalezienie i pozostanie w poziomie, są zgodne z eksperymentami i zdrowym zmysłem.
Pierwszy błąd w tym "dowodzie" polega na przekonaniu, iż powierzchnia wody jest "płaska", a które bierze się z niezdolności ludzkiego oka do dostrzegania krzywizny Ziemi w niewielkiej odległości od jej powierzchni. Proste obliczenia na podstawie wzorów geometrycznych pozwalają na obliczenie, że na dystansie 4,65 km (odległość do horyzontu kiedy linia wzroku znajduje się 1,7 m n.p.m.) wybrzuszenie powierzchni wody względem punktów skrajnych wynosi zaledwie 42 cm.

Pamiętam tutaj płaskoziemcę, który na YouTube twierdził, iż sprawdził, że takie wybrzuszenie nie istnieje przykładając do lustra wody liniał (?) o długości 1 i 10 metrów. Proste obliczenie pozwala na stwierdzenie, iż na dystansie 1 metra środek takiego odcinka lustra wody wybrzusza się względem krawędzi o 0,00002 mm, zaś dla 10 metrów jest to 0,002 milimetra.  Oczywiście nie przyjął do wiadomości, że takich wartości nie da się nie tylko zobaczyć gołym okiem, ale nawet zmierzyć żadnym przyrządem dostępnym dla zwykłego śmiertelnika, więc jego doświadczenie można spokojnie wyrzucić na śmietnik, tylko dalej się upierał, że udowodnił płaskość wody, a tym samym płaskość Ziemi.

Drugi błąd, który pojawia się w tym "dowodzie", jest de facto prawidłowe, ale błędne we wnioskach, przekonanie o tym, że woda wszędzie jest "pozioma płaszczyzną". Prawdą jest stwierdzenie, że jeżeli na wodę nie działa żadna inna siła, to gdzie by się nie przyłożyło poziomicy, tam zawsze złapie się poziom. Wynika to jednak nie z tego, iż Ziemia jest rzekomo płaska, ale z prostego działania siły grawitacji, która jest wszędzie skierowana w stronę środka Ziemi. Pion zaś, a w konsekwencji prostopadły do niego poziom, jest zawsze i wszędzie kierunkiem wyznaczonym przez przebieg wektora siły grawitacji.

czwartek, 23 maja 2019

200 dowodów na płaskość Ziemi, cz. 2

Kolejny post z serii "200 dowodów na płaską Ziemię". Tym razem na warsztat trafia coś takiego:
2 ) Horyzont zawsze wznosi się do poziomu oczu obserwatora wraz z wysokością, więc nigdy nie musisz patrzeć na niego z góry. Gdyby Ziemia była w rzeczywistości kulą, bez znaczenia jak wielką, to w czasie wznoszenia horyzont powinien zostać nieruchomy, stały a obserwator (kamera) powinni patrzeć w dół niżej i niżej by zobaczyć horyzont.
Nie będę pisał truizmów i innych banałów na ten temat. Dowód, że to bzdura, mam niezbity, a przez to całkowicie ignorowany przez wyznawców płaskiej Ziemi:


Przepiękne nagranie, na którym jak na dłoni widać, że horyzont obniża się wraz ze wzrostem wysokości. Czego chcieć więcej?

niedziela, 19 maja 2019

200 dowodów na płaskość Ziemi, cz. 1

W sieci krąży tekst zawierający 200 "dowodów", które mają obalać kulistość i potwierdzać płaskość Ziemi. Są one bardzo ciekawe, oczywiście z pewnego punktu widzenia, i warto je omówić. Z góry zaznaczam, że tekst dowodów będę przytaczał tak, jak jest dostępny w tekstach wyznawców płaskiej Ziemi, czyli bez poprawiania błędów merytorycznych, językowych czy jakichkolwiek innych, które pojawiają się w tym, niestety, fatalnym przekładzie z języka angielskiego.

Zacznijmy zabawę i zajmijmy się nr. 1:
1) Horyzont zawsze pojawia się idealnie płaski 360 stopni wokół obserwatora niezależnie od wysokości. Wszystkie amatorskie zdjęcia balonów, rakiet, samolotów i dronów pokazują kompletnie całkowicie płaski horyzont powyżej 20 mil wysokości. Tylko NASA i inne rządowe agencje kosmiczne pokazują krzywiznę w swoich ałszywych, podrobionych CGI zdjęciach/filmach video. 

Podzielę to na dwie części. Pierwsza brzmi tak:
Horyzont zawsze pojawia się idealnie płaski 360 stopni wokół obserwatora niezależnie od wysokości. Wszystkie amatorskie zdjęcia balonów, rakiet, samolotów i dronów pokazują kompletnie całkowicie płaski horyzont powyżej 20 mil wysokości.

Haczyk, jak zwykle, polega na... zwykłej geometrii. Na wysokości 36 km* widnokrąg oddala się na 677 km i oglądamy okrąg o takim promieniu. Odpowiada to sytuacji, kiedy ktoś ogląda sobie koło znajdujące się na środku boiska piłkarskiego z wysokości 48 cm, albo krawędź talerza o średnicy 27 cm z punktu umieszczonego 7 milimetrów nad nim. Z takich punktów po prostu nie da się zauważyć zakrzywienia krawędzi bez skorzystania z przyrządów pomocniczych, bo jest ono za małe.

Tylko NASA i inne rządowe agencje kosmiczne pokazują krzywiznę w swoich ałszywych, podrobionych CGI zdjęciach/filmach video. 

Oczywiście fakt, że takie zakrzywienie linii horyzontu widać na zdjęciach i filmach z kosmosu wykonanych w latach, kiedy o CGI nikt nawet nie marzył, bo nie było komputerów, nie mówiąc o oprogramowaniu, pozwalających na tworzenie realistycznych grafik, jest przez piewców płaskiej Ziemi skrzętnie przemilczany. Nie dziwne: CGI to świetna metoda pozwalająca na zdyskredytowanie każdego zdjęcia Ziemi z kosmosu, które stanowi niepodważalny dowód na kulistość naszej planety.



*Tyle wynosi 20 mil w systemie metrycznym. Google Translator nie dokonuje konwersji miar, a twórca "przekładu" najwyraźniej nie wiedział ile metrów ma mila.

sobota, 18 maja 2019

Tylko nie mów nikomu...

Od kilku dni rozmyślam sobie nad jedną sprawą:

O ile osób mniej przyjdzie na niedzielną Mszę Świętą, bo ich wiara runie po obejrzeniu tytułowego filmu?

piątek, 17 maja 2019

Doświadczenie z dwiema kulami

Komentując wpisy płaskoziemców można się czasem nadziać na teksty wzywające do przeprowadzenia doświadczenia z drewnianymi kulami (np. pod tym filmem), które podobno obala istnienie grawitacji. Przedstawiono tam dwóm wyznawcom płaskiej Ziemi prośby, aby opisali własne doświadczenia tego typu, podając kolejno:

1. Masę użytych ciał. 
2. Odległość między nimi. 
3. Przebieg doświadczenia. 
4. Sposób eliminacji czynników zewnętrznych. 
5. Metodę dokonywania pomiarów i szacunek błędów. 
6. Metodę kontroli wyników. 
7. Obliczenia odnośnie siły grawitacji, która powinna istnieć między ciałami użytymi do doświadczenia.

Reakcja? Żadna. Wcześniej zadano prostsze pytania:

Czym posłużyłeś się do zmierzenia odległości pomiędzy sznurkami, na których zawiesiłeś te kulki? Intryguje mnie również masa tych kul i ich odległość od siebie?

Odpowiedź, muszę przyznać, była fascynująca:

Odległość pomiędzy kulami minimalna, taka żeby tylko kule się nie dotykały. Przyrząd pomiarowy, najlepiej jest użyć poziomicy, którą ustawiamy w poziomie i przystawiamy do tych linek (żyłek, nitek), w górnej części zawieszenia. Linki uprzednio zabarwiamy w ten sposób, żeby odznaczyły się na tej poziomicy, a potem zjeżdżamy z poziomicą w dół i sprawdzamy czy rozstaw pomiędzy zaznaczeniami się zgadza/pokrywa z rozstawem linek w dolnej części zawieszenia, czy nie. Masa przedmiotów jest nieistotna, ponieważ twierdzenie głosi, że; "wszystkie obiekty posiadające masę oddziałują na siebie, wzajemnie przyciągając się."

Zamiast przedstawienia doświadczenia mamy wezwanie do "zrób sobie sam". W dodatku, kiedy przyjrzymy się proponowanemu przebiegowi i narzędziom pomiarowym, widać jego kuriozalność i fakt, że jest to pseudodoświadczenie, które nie może dać żadnych mierzalnych wyników.

Popatrzmy po kolei:

Odległość pomiędzy kulami minimalna, taka żeby tylko kule się nie dotykały.  

To ma pewien sens, ponieważ ze wzoru na siłę grawitacji...


...wiemy, że siła jest odwrotnie proporcjonalna do odległości między ciałami, więc im mniejsza odległość, tym siła będzie większa. Diabeł jednak tkwi w szczegółach: Potrzebne jest narzędzie, którymi można zmierzyć różnice w położeniu tychże kul. Zaś w tej kwestii propozycja jest następująca:

Przyrząd pomiarowy, najlepiej jest użyć poziomicy, którą ustawiamy w poziomie i przystawiamy do tych linek (żyłek, nitek), w górnej części zawieszenia.

Ręce opadają, bo czy to jest sposób precyzyjnego pomiaru odległości w doświadczeniu fizycznym? Dziecko z podstawówki będzie wiedziało, że tak nie można zrobić, bo tutaj nie ma mowy nie tylko o jakimkolwiek realnym pomiarze, ale nawet próbie pomiaru, bo poziomica służy do określania poziomu/pionu, a nie mierzenia odległości. Dalej nie jest lepiej:

Linki uprzednio zabarwiamy w ten sposób, żeby odznaczyły się na tej poziomicy, a potem zjeżdżamy z poziomicą w dół i sprawdzamy czy rozstaw pomiędzy zaznaczeniami się zgadza/pokrywa z rozstawem linek w dolnej części zawieszenia, czy nie. 

Doświadczenie ma polegać, co warto pamiętać, na zawieszeniu dwóch kul na linkach pod sufitem i mierzenia tego, o ile się odchylą w swoją stronę na skutek wzajemnego przyciągania. Twórca projektu doświadczenia nie proponuje żadnej metody odizolowania doświadczenia od czynników zewnętrznych, włącznie z grawitacyjnym wpływem własnego ciała czy ruchu powietrza, a pomiarów ma zamiar dokonywać przyrządem, który nie jest do tego zaprojektowany. Z góry wiadomo, że przy niewielkich masach użytych kul, wychylenie będzie niesamowicie małe, a na jego wielkość będą miały wpływ wszystkie możliwe czynniki zewnętrzne, które się pojawią. Mimo to pomysłodawca jest przekonany, że będzie w stanie zauważyć ew. przesunięcie linki na tle poziomicy.


"Masa przedmiotów jest nieistotna, ponieważ twierdzenie głosi, że; "wszystkie obiekty posiadające masę oddziałują na siebie, wzajemnie przyciągając się.""

Jest li tak rzeczywiście? Zerknijmy do wzoru na siłę grawitacji, który mamy powyżej. Jak widać na załączonym obrazku, siła grawitacji jest wprost proporcjonalna do masy ciał, które się przyciągają. Oznacza to, że im większa jest masa przedmiotów użytych w doświadczeniu, tym większy będzie efekt powodowany przez ich wzajemne przyciąganie się, a tym samym masa obiektów użytych do doświadczenia ma kolosalne znaczenie. Warto przy tym zwrócić uwagę, że mimo wszystko siły, o którym mówimy w takim doświadczeniu, są skrajnie małe nawet dla bardzo ciężkich kul, których można by użyć (np. dla kul o masie 100 kg odległymi o 1 metr siła grawitacji między nimi ma wartość 0,000000667‬ N).

Trudno oczekiwać, aby przy tak przeprowadzonym "doświadczeniu" mógł wyjść inny wynik niż ten, że dwie kule się nie przyciągają. O tym, jak takie doświadczenie powinno być przeprowadzane, wie każdy, kto zapoznał się z przebiegiem tzw. eksperymentu Cavedisha. Tyle, że wierni wyznawcy płaskiej Ziemi tego nie zrobią, bo wg. nich ten eksperyment nigdy nie został przeprowadzony, a tym bardziej powtórzony.

Kolejny wstępniak...

To czwarty bodaj wstępniak, który piszę do swojego bloga o tym tytule. Wcześniejsze znikły z sieci z przyczyn różnych, nie zawsze ode mnie zależnych.

Ile przetrwa ten?

Nie wiem.

Jak często będę pisał?

Nie wiem

To jest hobby, a nie obowiązek.